Udział w targach to doskonała okazja do nawiązania relacji biznesowych i przedstawienia oferty potencjalnym klientom. Jednak prawdziwa praca zaczyna się dopiero po wydarzeniu. Skuteczny follow-up w sprzedaży pozwala przekuć jednorazowe rozmowy w długofalowe współprace i realne zyski. Dowiedz się, co zrobić po targach, aby maksymalnie wykorzystać pozyskane kontakty i nie stracić żadnej szansy sprzedażowej.
Udział w targach branżowych to jedno z najbardziej efektywnych narzędzi pozysk iwania kontaktów biznesowych – zarówno w sprzedaży B2B, jak i B2C. Jednak samo zebranie wizytówek czy przeprowadzenie rozmów na stoisku nie wystarczy, aby osiągnąć zamierzony efekt. Istotne znaczenie ma to, co wydarzy się po zakończeniu wydarzenia, czyli odpowiednio zaplanowany follow-up.
Brak działań następczych sprawia, że potencjał kontaktów zebranych podczas targów zostaje niewykorzystany. Rozmowy, które w danym momencie wydawały się obiecujące, bez przypomnienia i kontynuacji szybko schodzą na dalszy plan – zarówno dla klienta, jak i dla przedstawiciela firmy. W natłoku codziennych obowiązków łatwo zapomnieć o rozmowie sprzed kilku dni, a niezrealizowany follow-up to po prostu utracona szansa sprzedażowa.
Dobrze zaplanowany follow-up pełni kilka ważnych funkcji. Po pierwsze – pozwala utrwalić w pamięci klienta wizerunek firmy i przypomnieć o ofercie. Po drugie – daje możliwość kontynuacji rozmowy w bardziej komfortowych warunkach, z czasem na przemyślenie i dopasowanie propozycji. Po trzecie – buduje relację opartą na zaangażowaniu i profesjonalizmie, co w wielu przypadkach przekłada się bezpośrednio na finalizację transakcji.
Follow-up w sprzedaży nie powinien być traktowany jako jednorazowy obowiązek, ale jako element długofalowej strategii kontaktu z klientem. Im szybciej i bardziej precyzyjnie odpowiemy na potrzeby odbiorcy po wydarzeniu, tym większe szanse, że rozmowa zakończy się stałą współpracą.
Tuż po zakończeniu targów dobrze jest nie odkładać porządkowania kontaktów „na później”. Warto wykorzystać moment, kiedy rozmowy są jeszcze świeże, a nazwiska nie zaczynają się mieszać. Podstawą jest zebranie wszystkiego, co udało się zdobyć: wizytówek, ulotek, zapisków, a także informacji zapisanych w systemie CRM (jeśli z niego korzystasz). Nawet krótkie notatki zapisane na odwrocie wizytówki mogą się później okazać bardzo przydatne.
Kolejny krok to digitalizacja. Wiele aplikacji mobilnych umożliwia szybkie skanowanie wizytówek i dodawanie kontaktów bez konieczności przepisywania. Jeśli pracujesz z CRM-em – od razu dodaj tam podstawowe dane i przypisz notatki. Możesz też stworzyć prostą bazę w arkuszu kalkulacyjnym. Najważniejsze, żeby informacje były łatwe do odszukania i kompletne. Do każdego kontaktu dobrze jest dopisać stanowisko, firmę, temat rozmowy i ewentualne ustalenia co do dalszego kontaktu.
Kiedy masz już bazę danych, warto ją posegregować. Nie każdy rozmówca był potencjalnym klientem – część to partnerzy, media, dostawcy lub osoby, które po prostu chciały „się rozejrzeć”. Podział na podstawowe grupy, takie jak klienci, partnerzy biznesowi, przedstawiciele mediów, inwestorzy itp. pozwala lepiej zaplanować kolejne kroki i dobrać odpowiedni ton komunikacji.
Dobrą praktyką jest też oznaczanie kontaktów według stopnia zaangażowania – np. osoby, które aktywnie dopytywały o ofertę, warto potraktować priorytetowo. Można też zastosować prostą skalę (np. „gorący”, „ciepły”, „zimny kontakt”), która później ułatwi zarządzanie bazą i planowanie follow-upów. Taka kategoryzacja pomaga nie tylko w samej komunikacji, lecz także w mierzeniu efektywności udziału w targach. Dzięki temu wiadomo, które kontakty warto rozwijać w pierwszej kolejności.
Najprostszą i jednocześnie jedną z najskuteczniejszych form kontaktu po targach jest wiadomość e-mail. Ale nie taka „do wszystkich”, wysłana jednym kliknięciem. Tylko spersonalizowana, przemyślana i konkretna. Taka, w której odbiorca ma wrażenie, że naprawdę pamiętasz rozmowę i zależy Ci na kontynuacji kontaktu.
W wiadomości warto przypomnieć, gdzie i przy jakiej okazji się spotkaliście. Można nawiązać do tematu rozmowy, wspomnianych potrzeb lub zapytań. Chodzi o to, aby druga strona poczuła, że to nie jest kolejny automatyczny e-mail, ale kontynuacja realnego spotkania. Przykład?
Dzień dobry Panie Marku,
Dziękuję za rozmowę podczas targów WorldFood Poland w Warszawie. Wspominał Pan o planach wdrożenia nowego produktu – mamy surowce, które mogą Pana zainteresować. Czy możemy umówić się na krótkie spotkanie online w przyszłym tygodniu?Z poważaniem,
Anna Kowalska
Nie trzeba rozpisywać się na trzy strony. Liczy się konkretny temat i propozycja kolejnego kroku.
Są sytuacje, w których telefon działa lepiej niż e-mail. Na przykład wtedy, gdy rozmowa na targach była konkretna i zakończyła się obietnicą przesłania oferty. Albo wtedy, gdy dana osoba wyraziła wyraźne zainteresowanie i mówiła, że „warto się odezwać po wydarzeniu”.
Rozmowa telefoniczna sprawdza się również wtedy, gdy chcesz szybko ustalić termin spotkania lub odpowiedzieć na pytania, które padły wcześniej. W takiej sytuacji warto mieć przygotowany krótki schemat rozmowy – nie sztywny scenariusz, ale plan, który ułatwi działanie.
Dzień dobry, tu Anna Kowalska z firmy X. Rozmawialiśmy w zeszłym tygodniu na targach w Warszawie – wspominał Pan, że rozważacie zmianę dostawcy produktów. Dzwonię, żeby zapytać, czy temat jest nadal aktualny i czy możemy umówić się na krótką prezentację naszych rozwiązań?
Takie podejście jest bezpośrednie, ale nie nachalne. Pokazuje, że jesteś przygotowany i pamiętasz rozmowę.
Oprócz e-maila i telefonu warto wykorzystać także media społecznościowe – szczególnie LinkedIn. To naturalne miejsce do budowania relacji biznesowych po wydarzeniu. Wysłanie zaproszenia z krótką wiadomością, np. „Dziękuję za rozmowę na targach – miło będzie pozostać w kontakcie”, nie wymaga wiele czasu, a może być dobrym początkiem dalszej komunikacji.
LinkedIn świetnie sprawdza się również jako narzędzie do regularnego przypominania o sobie – publikując artykuły branżowe, komentując wypowiedzi czy dzieląc się nowościami z firmy, można być obecnym w świadomości kontaktów bez nachalnej sprzedaży.
W przypadku bardziej rozbudowanej komunikacji – np. follow-upów do większej grupy osób – można też rozważyć inne formy, jak wiadomości w aplikacjach branżowych czy nawet kampanie remarketingowe. Ważne, aby działania były dopasowane do tego, jakiego kontaktu dotyczy follow-up i co było punktem wyjścia do rozmowy.
Follow-up nie kończy się na jednej wiadomości czy telefonie. Jeśli naprawdę zależy nam na utrzymaniu kontaktu, trzeba zaplanować kolejne kroki. Pomaga w tym zwykły terminarz albo prosty system do automatyzacji przypomnień. Dzięki temu nie trzeba wszystkiego trzymać w głowie. System sam podpowie, kiedy warto się odezwać ponownie, wysłać materiał lub zapytać, czy temat nadal jest aktualny.
Z drugiej strony mamy coś, co w marketingu nazywa się lead nurturing. Brzmi obco, ale chodzi o podtrzymywanie relacji z osobą, która nie była jeszcze gotowa na zakup. Czasem wystarczy dosłać ciekawy artykuł, case study albo zaproszenie na wydarzenie online. Bez presji, bez nachalnej sprzedaży. Chodzi o to, żeby klient widział, że pamiętasz o nim i stopniowo budujesz zaufanie.
Dobrą praktyką po targach jest przygotowanie czegoś „ekstra” dla uczestników. To może być rabat na zakup, darmowe wdrożenie, dostęp do platformy na próbę albo bezpłatna konsultacja. Tego typu gest nie tylko zwiększa szansę na reakcję, lecz także daje poczucie, że kontakt z targów był wartościowy.
Równie skuteczne są zaproszenia na spotkania online – indywidualne lub grupowe. Krótkie webinary, prezentacje oferty czy sesje Q&A pokazują, że masz coś konkretnego do zaproponowania, a nie tylko „chcesz się odezwać”. Takie działania są naturalną kontynuacją rozmów rozpoczętych na targach i mogą być ostatnim krokiem przed faktyczną decyzją zakupową.
Dobrze zaplanowany follow-up to proces – przemyślany, systematyczny, ale jednocześnie elastyczny. Bo każdy kontakt może mieć inny rytm i inne potrzeby. Ważne, żeby nie traktować go jak formalność, ale jako część długofalowej relacji, która z czasem może zaowocować czymś więcej niż tylko jedną transakcją.
Follow-up po targach ma ogromne znaczenie, ale łatwo popełnić kilka błędów, które skutecznie zniweczą cały wcześniejszy wysiłek. Jednym z najczęstszych jest zbyt późny kontakt. Jeśli po wydarzeniu mija tydzień, dwa, a Ty dopiero zabierasz się za pisanie pierwszego maila – może być już za późno. Osoba, z którą rozmawiałeś, nie tylko może Cię nie pamiętać, ale najprawdopodobniej zdążyła już przejść do innych tematów. Dobrze jest odezwać się maksymalnie do 48 godzin po wydarzeniu – wtedy jesteś jeszcze „na świeżo”.
Drugi błąd to brak personalizacji. Gotowe szablony wysyłane hurtowo mogą oszczędzać czas, ale robią słabe wrażenie. Jeżeli ktoś spędził kilka minut przy Twoim stoisku, poświęcił uwagę, zadał pytania – zasługuje na to, żebyś po targach odwołał się do tej rozmowy. Wystarczy jedno zdanie, które pokaże, że wiadomość nie jest na zasadzie „kopiuj-wklej”.
Zdarza się też, że w follow-upie pojawia się zbyt mocna presja sprzedażowa. Oferty na pierwszej wiadomości, próbne zamówienie „od ręki”, nacisk na decyzję – to nie zawsze działa. Czasem lepiej zacząć od rozmowy, propozycji krótkiego spotkania, podzielenia się materiałem czy zaproszenia na webinar. Zbyt szybki nacisk może sprawić, że rozmówca się wycofa.
Ostatni błąd to po prostu zapomnienie o dalszym kontakcie. Bo przecież ktoś nie odpisał, nie odebrał telefonu, „pewnie nie jest zainteresowany”. A przecież czasem wystarczy przypomnieć się po tygodniu. Albo odezwać się miesiąc później z czymś nowym. Follow-up to proces – nie kończy się na jednym mailu. Dobre relacje biznesowe buduje się stopniowo. I warto o tym pamiętać.
Follow-up po targach to nie coś „fajnie mieć” na końcu listy zadań. To obowiązek. Bez niego nawet najlepsze stoisko, prezentacja czy rozmowa przestają mieć znaczenie. Bo jeśli nie przypomnisz się po wydarzeniu, nie zrobisz żadnego kroku w stronę dalszego kontaktu, to potencjalny klient szybko zajmie się czymś innym.
Dobrze zaplanowany follow-up to przede wszystkim szybki kontakt – najlepiej w ciągu dwóch dni po targach. Ale też coś więcej: personalizacja wiadomości, konkretna propozycja, zaproszenie do rozmowy. Potem warto wrócić do tematu – po tygodniu, dwóch, może miesiącu – z kolejną wiadomością, zaproszeniem na spotkanie albo po prostu pytaniem, co słychać.
Warto stworzyć własną, prostą strategię follow-upu. Nie musi być skomplikowana. Może to być arkusz, plan wysyłek albo zestaw gotowych szablonów, które będziesz modyfikować w zależności od sytuacji. Najważniejsze, żeby nie działać przypadkowo i nie zostawiać kontaktów samych sobie. Bo relacje (nawet te biznesowe) nie rozwijają się same z siebie tylko trzeba o nie zadbać.